[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zniłem o władzy, do której dojdę wyjawił. Zniłem o wielkiej, cudownej ciemności, która
pojawi się na moje zawołanie.
Dziwne, że używał słowa ciemność w odniesieniu do potworności Wielkiej Bieli.
Jakimś cudem Maruman, Cameo i Sharna potrafili coś więcej, niż tylko śnić prawdę, bo każde z nich
zobaczyło, że maszyny, które wywołały Wielką Biel, są tylko uśpione i że to ja muszę je odnalezć i
zniszczyć. Dobre sobie. Nie było już dla mnie ratunku nawet jeśli pomoc przybędzie na czas.
Alexi przesunął jakąś dzwignię i brzęczenie znów się wzmogło. Jeszcze nie bolało, ale działało na
nerwy.
Wykorzystaj swoje zdolności i powiedz mi, gdzie jest mapa nakazał Alexi. Być może będę w
stanie dużo znieść, ale Alexiego raczej nic nie powstrzyma. Zniszczył umysł
Selmar i to samo zrobi z moim, jeśli nie zastosuję się do jego polecenia.
Jego obłęd nie pozwoli mu pogodzić się z porażką. Zastanawiałam się, czy uda mi się skontaktować z
Rushtonem. Znów wyciągnęłam szyję i spróbowałam odszukać wejście do jego umysłu. Natrafiłam na
blokadę, podobną jak u Jesa, ale nie zraziłam się tym. Jeśli uda mi się znalezć słabsze miejsce, jakoś się
przebiję. Będzie bolało, ale Rushton przynajmniej się dowie, że jest dla niego nadzieja. Znalazłam słaby
punkt, naparłam na niego z całych sił i wdarłam się do środka. W oddali usłyszałam jęk Rushtona.
Co mu jest? chciała wiedzieć Vega.
Znów stracił przytomność stwierdził z pogardą Ariel.
Mylił się. Rushton wycofał się w głąb swoich myśli, aby zmierzyć się ze mną. Szybko
poinformowałam go, kim jestem.
To ty usłyszałam myśl Rushtona i ze zdumieniem rozpoznałam umysł mojego wcześniejszego
wybawcy.
Jak to możliwe? spytałam, bo nie zauważyłam w nim zdolności posługiwania się
dalekosiężnością.
Moi przyjaciele mają różne zdolności, choć nikt nie ma takich jak ty. Działaliśmy razem
wyjaśnił, a ja przypomniałam sobie, że w sondzie mojego wybawcy pobrzmiewało coś jakby echo.
Wiedziałam, że nie mam czasu do stracenia, powiedziałam więc Rushtonowi, że jego znajomi są już w
drodze.
Kto? chciał wiedzieć.
Opowiedziałam mu o wszystkim, co się wydarzyło od naszego rozstania. Zajęło mi to tylko chwilę, bo
zamiast słów posłużyłam się obrazami. Wyczytałam też w jego umyśle, że nie znał prawdy o mapie i nie
wiedział, co pokazywała. Postanowiłam go nie uświadamiać. Tego rodzaju wiedzą bezpieczniej było się
nie dzielić. Rushton spytał, czy jestem w stanie spełnić żądanie Alexiego. Zanim zdążyłam mu
odpowiedzieć, drastycznie zwiększyła się siła działania Zebkrahna. Chciałam wycofać się z umysłu
Rushtona, ale mnie przytrzymał.
Puść mnie! poprosiłam. Bez trudu mogłam się wyrwać, ale nie chciałam zadawać mu bólu.
Nie. Pomogę ci. Zaczerpnij ze mnie nakazał. Pomogę ci to przetrzymać.
Uprzedziłam go, że jeśli pozostaniemy połączeni, będzie czuł to samo co ja, ale i tak nie chciał ustąpić.
Z ulgą zaczerpnęłam trochę jego siły.
Broń, do której prowadzi mapa, jest straszliwa. Nie możemy dopuścić, żeby ją zdobyli
wyjaśniłam.
Za długo to trwa usłyszałam zniecierpliwiony głos Ariela. Natarcie przybrało gwałtownie na
sile, a wibracje przypominały już walenie dwudziestu młotów. Nawet z pomocą Rushtona nie uda mi się
opierać w nieskończoność. Modliłam się, aby jego przyjaciele się pośpieszyli. Wyczuwałam, że myśli
Marisy dobijają się do mnie coraz głośniej zza zapory.
Nie bój się uspokoił mnie Rushton. Usłyszałam jego jęk i z przerażeniem zdałam sobie sprawę,
że bierze na siebie cały ból. Jego zdolności były słabe, więc cierpiał dużo bardziej niż ja.
Co się z nim dzieje? warknęła Vega. Alexi doskoczył do mnie i spojrzał mi w twarz.
On jej pomaga! wrzasnął.
Nie! krzyknęłam.
Rzucił mi triumfalne spojrzenie.
Mów, gdzie jest mapa, bo inaczej go zabiję szepnął. Wyszarpnęłam się z umysłu Rushtona i
przyjęłam na siebie cały impet maszyny. Vega, daj nóż polecił Alexi. Spojrzał znów na mnie.
Gadaj, bo umrze.
Elspeth! krzyknął Rushton.
W tym momencie rozpacz osłabiła mnie tak bardzo, że blokada oddzielająca mnie od myśli Marisy
zrobiła się cieniutka jak pajęczyna. Zobaczyłam, co się za nią kryje, i wiedziałam już, gdzie jest mapa. Na
drzwiach! Została wyrzezbiona na drzwiach wejściowych! Zobaczyłam coś jeszcze: czarną otchłań, z
której unosi się gęsty, brunatny dym. Wiedziałam, że widzę miejsce zaznaczone na mapie Marisy!
Przerażona tym, co jeszcze mogę zobaczyć, znalazłam w sobie wystarczająco dużo siły, aby
zablokować wizję i odepchnąć od siebie Marisę.
Dobrze. W takim razie go zabij warknął Alexi.
Odchyliłam głowę i zobaczyłam, że Vega unosi nóż.
Nie! zaprotestowałam.
No to gadaj wysyczał Alexi.
Już idziemy odezwał się w mojej głowie nieznany głos. Zaskoczona otworzyłam oczy.
Rozpoznałam chaotyczne głosy i wiedziałam, że to przyjaciele Rushtona. Byli już blisko.
Gadaj! rzucił z wściekłością Alexi. Gadaj albo go zabiję!
Zawahałam się. Nie mogłam mu powiedzieć, gdzie jest mapa. Ani moje życie, ani życie
Rushtona nie było warte takiej ceny.
Nie byłam też w stanie znieść myśli, że nie spróbuję w żaden sposób ich powstrzymać.
Musiałam grać na zwłokę tak długo, aż przybędzie pomoc, ale jak to zrobić?
Alexi zmrużył oczy.
No dobra. Zabij go.
Madame Vega uniosła powoli rękę.
Usłyszałam, że ktoś nadbiega, a w tym samym momencie maszyna chyba się przegrzała, bo posypały
się iskry. Jedna z nich spadła na mój but i zaczęła się tlić.
Vega uniosła rękę jeszcze wyżej, żeby wziąć większy zamach. W mojej głowie coś głośno trzasnęło i
pojawiła się we mnie moc zupełnie niepodobna do innych posiadanych przeze mnie zdolności. W jednej
chwili uświadomiłam sobie, że Rosamunde mówiła prawdę. Jes rzeczywiście zabił stróżołnierza i
wiedziałam nawet jak.
Z najgłębszych pokładów mojego umysłu napłynęła potężna fala mocy, a ja z radością uświadomiłam
sobie, że jestem w stanie ją kontrolować. Była częścią mnie! Skierowałam w całości tę przedziwną siłę
na Madame Vegę i poczułam, jak rozdzieram ją swoim morderczym umysłem. Vega wrzasnęła na całe
gardło, a ja w tej samej chwili poczułam, że ogień dotarł do moich stóp.
Rushton& zawołałam nieprzytomnie w myślach. Czułam żar płomieni, ale nie czułam bólu.
Poczułam się tak, jakbym osuwała się w niebyt. Jak przez mgłę zobaczyłam, że do jaskini wbiegają z
krzykiem jacyś ludzie.
%7łyje? spytał znajomy głos, ale nie byłam teraz w stanie stwierdzić, do kogo należy.
%7łyję? spytałam samą siebie i dałam się ponieść podmuchom mrocznego wiatru.
Rozdział 29.
Jeszcze nie wydobrzałaś! upierał się Matthew. Jego mina powiedziała mi to, co sama
wiedziałam. Nawet po tak długim czasie nie wyglądałam dobrze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]