[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A może uda mi się przekonać moją drogą Karen, żeby przychodziła do
mnie do domu podawać leki...
- Nie sądzę.
Nie podobał jej się sposób, w jaki się uśmiechał, wymawiając imię
Karen.
- Cały wolny czas poświęca narzeczonemu.
Był to czysty wymysł, ale nagle poczuła, że musi bronić jasnowłosej
pielęgniarki przed tym człowiekiem. Nie miała co do niego żadnych
złudzeń; jest bezwzględny i zdolny do wykorzystania swojego czaru do
sobie tylko znanych celów.
Jednocześnie uświadomiła sobie, że zbyt długo przebywa w jego pokoju.
Paul Chambers posiada dar oddziaływania na otoczenie. Wywiera magiczny
wpływ na ludzi i podporządkowuje ich sobie. Pożegnała się i poszła do sali
konferencyjnej.
Sala była już pełna. Helen wzięła kubek zimnej kawy i usiadła wśród
zebranych. Zdążyła otworzyć notatnik, kiedy na katedrę wszedł Nick.
Uśmiechnął się, powiódł wzrokiem po audytorium.
- Możemy zaczynać. Doktor Stone zaraz przyjdzie. Na dzwięk tego
nazwiska Helen poczuła się nieswojo.
- Powiem państwu kilka słów o naszym dzisiejszym przypadku.
Mówił krótko, zwięzle i jasno. Studenci słuchali w skupieniu.
- Naszym pacjentem jest Paul Chambers, lat czterdzieści cztery, z
zawodu dziennikarz. Dużo podróżował, pije, chociaż nie można go uznać za
RS
47
alkoholika. W przeszłości zażywał narkotyki, również te podawane
dożylnie; przestał, ponieważ - jak sam to określił -  dorósł". Kilka lat temu
przestał palić papierosy, nigdy poważnie nie chorował. Ma niezwykle silny
organizm, jak sam o sobie mówi.
W drzwiach ktoś się pojawił i Nick na chwilę przerwał. Spojrzał w tamtą
stronę i uśmiechnął się. W drzwiach stała Megan w obcisłej czerwonej
sukience i w butach na tak wysokich obcasach, że Helen poczuła ból w
stopach. Kilku studentów popatrzyło na nią z widocznym
zainteresowaniem; Nick podjął przerwany wykład. Mówił teraz z większym
ożywieniem i swadą. Zupełnie jakby jej obecność...
Helen zmusiła się do słuchania, odpędzając dręczące myśli.
- Nie licząc się z kosztami, porozumieliśmy się ze szpitalem w Nowym
Jorku i po krótkiej wymianie faksów możemy odtworzyć przebieg choroby
pana Chambersa.
Nick streścił przebieg choroby, kładąc nacisk na fakt, że szczepy bakterii,
o których mowa, charakteryzują się wzmożoną odpornością na większość
antybiotyków, zwykle podawanych w podobnych przypadkach.
- Jak pan sądzi - zwrócił się nieoczekiwanie do studenta, pożerającego
wzrokiem Megan - o jakie antybiotyki chodzi?
Student oderwał wzrok od doktor Stone i z trudem wymienił kilka nazw.
Nick skinął głową z aprobatą.
- Tak, właśnie o to chodziło. Większość z tych antybiotyków jest w
powszechnym użyciu od końca lat pięćdziesiątych. W przypadku naszego
pacjenta ich skuteczność okazała się jednak znacznie ograniczona.
Częściowo winę za taki stan rzeczy ponosi niewłaściwy stosunek samego
pacjenta do terapii. Jest to o tyle dziwne, że nie mamy tu do czynienia z
kimś z marginesu, bezdomnym, chorym psychicznie, nałogowym
alkoholikiem ani narkomanem. Paula Chambersa nie można zaklasyfikować
do żadnej z tych grup. Czemu zatem przypisać jego niechęć do współpracy
z lekarzem? Może ty, Helen, powiesz nam coś na ten temat? Wiem, że
ostatnio spędziłaś z tym pacjentem wiele czasu. Co sądzisz o jego stosunku
do zaleconej kuracji?
Była na to pytanie tak samo nie przygotowana, jak przed chwilą student
zapatrzony w Megan. Spojrzała na Nicka. Patrzył na nią wyczekująco. W tej
chwili nikt nie powiedziałby, że są małżeństwem. Dopiero jego uśmiech
przywrócił jej głos i wiarę w siebie.
- No cóż, mam pewną koncepcję. Pan Chambers robi na mnie wrażenie
osoby przekonanej o swej własnej wyjątkowości. Nie dopuszcza do siebie
myśli, że choroba mogłaby go pokonać. Przywykł panować nad wszystkim i
RS
48
wszystkimi. Przywykł kreować rzeczywistość wokół siebie i wierzy, że jest
centralnym punktem wszelkich działań. W sumie jest osobowością
romantyczną. W tym osobliwym tańcu ze śmiercią, który prowadzi, widzi
doskonały materiał na książkę i temu celowi podporządkowuje swoje
postępowanie. Skuteczna terapia jest w pewnym sensie jego wrogiem.
Zdziwione spojrzenie Nicka uświadomiło jej, że dotąd nie miała okazji
podzielić się z nim swoją opinią na temat Paula Chambersa. Sens jej
wypowiedzi zaskoczył go bardziej niż wyszukana, poetycka forma.
Przez chwilę panowało milczenie. Doktor Stone poruszyła się
niespokojnie.
- Chciałabym zabrać głos, jeśli można.
- Bardzo proszę.
- Widzę ten przypadek zupełnie inaczej. Podobnie jak Helen sądzę, że
wielką rolę odgrywa tu zawód naszego pacjenta, ale na tym podobieństwa
się kończą. Moja koncepcja jest o wiele bardziej prozaiczna. Pan Chambers
jest osobą niezwykle aktywną zawodowo i po prostu nie ma czasu na
długotrwałe kuracje. W przeszłości przerwał przyjmowanie antybiotyków,
bo sądził, że jest wyleczony i chciał jak najszybciej wrócić do pracy. Pan
Chambers, jak każdy pacjent, chce wyzdrowieć. Rozmawiałam z nim i
sądzę, że kiedy zostanie wypisany ze szpitala, w dalszym ciągu będzie
systematycznie przyjmował leki.
Helen kątem oka zobaczyła zarumienioną twarz Karen Graham.
Pielęgniarka otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale
zrezygnowała. Nick nie zwrócił na to uwagi.
- Jak widzimy, mamy tu dwie różne koncepcje - zauważył. - Musimy je
wziąć pod uwagę, zanim podejmiemy decyzję, kiedy i czy w ogóle mamy
wypisać pana Chambersa ze szpitala. Na razie jest jeszcze zdecydowanie za
wcześnie. Wyniki ostatnich badań wskazują na to, że nowo wprowadzone
leki zaczynają działać, ale dopóki nie nabierzemy pewności, zatrzymamy go
na oddziale.
Powiódł wzrokiem od Helen ku Megan i z powrotem.
- Przychylam się raczej do opinii... Nie, na obecnym etapie nie jestem w
stanie opowiedzieć się za żadną z przedstawionych tutaj koncepcji. To
wymaga czasu.
Helen zauważyła, że Karen lekko uniosła się na krześle.
- Chyba Karen ma coś do powiedzenia... Pielęgniarka zaczerwieniła się i
przecząco pokręciła głową.
RS
49
Nick uniósł brwi ze zdziwieniem. Helen zmieszała się. Była pewna, że
Karen ma swoje zdanie na temat omawianego przypadku. Dlaczego wobec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl