[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczywiście, wszystkie samochody na Clayton Mall Road maksymalnie zwolniły, żeby
siedzący z nich mogli przyjrzeć się tym dziwnym scenom, które się rozgrywały w myjni
samochodowej Bardów.
Trina podbiegła do nas pędem. Była zarumieniona i zmartwiona.
- Widzieliście? - spytała. - Wsiadł do limuzyny i słowem się do nikogo nie odezwał!
Nawet nie dostałam od niego autografu! I to po tym, jak wspierałam go przez te wszystkie
lata...
- Też mi wsparcie - burknęłam. - Mało go nie rozdeptałyście!
- To nie ja - zaprotestowała Trina. - To Karen Sue Walters. Usiłowała go namówić,
żeby się jej podpisał na biuście. Dzięki Bogu, że nie było tutaj jej matki...
Zauważyłam, że stojący za nami Scott i Geri pogrążyli się w kolejnej ewidentnie
poważnej rozmowie. Wzięłam Trinę za ramię i odciągnęłam ją na bok, żeby zapewnić tamtym
trochę prywatności. No cóż, w każdym razie, względnej prywatności.
- Słuchaj, jeśli napiszę list do Luke'a, przekażesz mu go? - spytała mnie Trina. - No bo
musicie być dość blisko, skoro dopuścił cię do tego całego sekretu.
Trina... - Pokręciłam głową. Limuzyna właśnie ruszała. I dobrze, bo niektóre
dziewczyny już poprzyklejały się do zaciemnionych szyb, usiłując rzucić ostatnie spojrzenie
na swojego bohatera. - Ja go prawie nie znam. On tu przyjechał tylko po to, żeby
obserwować...
W tym momencie szyberdach limuzyny się otworzył, a ze środka wyjrzał Luke.
Dziewczyny wokół auta zaczęły piszczeć i rzuciły się w stronę swojego idola, jakby chciały
mu powyrywać włosy garściami. Co, no wiecie, jest świetnym sposobem na zdobycie uczuć
faceta. Chyba żeby nie.
Pomyślałam, że Luke na pożegnanie rozrzuci fanom ze stanu Indiana jakieś fotosy.
Przypuszczałam, że wrzaśnie:  Do widzenia, złamasy! albo:  Walcie się, debilki!
Ale on tego nie zrobił. Rozejrzał się za to po całym parkingu, jakby czegoś szukał.
Potem zobaczył mnie i ryknął:
- Jen!
Wszystkie głowy zwróciły się w moją stronę.
- Jen! - znów krzyknął Luke. I poparł te słowa gestem. - Chodz!
Poczułam, że robię się tak samo czerwona jak szyld meksykańskiej restauracji.
Luke chciał, żebym wsiadła do limuzyny. I odjechała razem z nim w stronę
zachodzącego słońca - no cóż, niezupełnie, bo było zaledwie wpół do drugiej po południu.
- O mój Boże. - Usłyszałam westchnienie Triny. - Jasne. Ledwie się znacie. To dlatego
cię woła. To ciebie chce.
Pokręciłam głową.
- Nie - powiedziałam. - To nie tak...
Bo to nie było tak. Jego słowa, oskarżycielski ton głosu, płonące niebieskie oczy
tamtego dnia przed damską łazienką na zawsze wbiły mi się w pamięć. Nie, to wcale nie było
tak.
- Jenny! - Głos Luke'a zaczynał brzmieć rozpaczliwie.
- Chce ciebie - powtórzyła Trina. - Czemu nie pójdziesz? Ale jak ja miałam pójść,
kiedy tłum dziewczyn tłoczył się wkoło limuzyny, obrzucając mnie niechętnymi
spojrzeniami? A od strony Clayton Mall Road nadjeżdżały kolejne wozy policyjne
(najwyrazniej pierwszy funkcjonariusz wezwał posiłki)?
- Na miłość boską! - jęknęła Trina. - Idz!
A potem mnie mocno popchnęła. Pewnie bym się przewróciła, gdyby nie miły
policjant, który mnie podtrzymał i spytał:
- To ty jesteś Jenny?
Kiwnęłam głową i zanim się zorientowałam, policjant przeprowadził mnie przez
rozwrzeszczany tłum, potem szarpnięciem otworzył drzwi na tylne siedzenie i wepchnął mnie
do auta...
Luke zsunął się przez szyberdach do środka i walnął w przycisk, który zamykał otwór.
- Jedz! - krzyknął do szofera. - Jedz, jedz, jedz!
I pojechaliśmy.
Spytaj Annie
Pytaj Annie nawet o najbardziej skomplikowane sprawy dotyczące relacji
międzyludzkich. No dalej, śmiało! Każdy list do Annie może zostać opublikowany w
 Gazecie Liceum Clayton . Gwarantujemy poufność nazwisk i adresów e - mailowych.
Droga Annie,
podoba mi się taki jeden chłopak. Powiedzmy, Chuck. On też zawsze mówi, że mnie
lubi. Ale jest jeden problem. Nigdy do mnie nie dzwoni. Ja do niego dzwonię chyba z pięć razy
dziennie, poza tym tyle samo razy odzywam się na pager, wysyłam do niego dziennie z
dziesięć SMS - ów, piszę też maile. Ale Chuck nigdy sam do mnie nie oddzwania, nie odzywa
się na pager, nie wysyła mi SMS - ów i nie mailuje. Poza tym jego mama zaczyna być niemiła,
kiedy odbiera telefon ode mnie. Ale jak ja mam inaczej utrzymywać z nim kontakt, skoro on
sam do mnie nie dzwoni? Proszę, pomóż.
Wielbicielka Chucka
Droga Wielbicielko Chucka, Chuck do Ciebie nie dzwoni, nie pejdżuje, nie pisze SMS -
ów i nie mailuje, bo nigdy mu nie dasz na to szansy!!! Twój opis brzmi tak, jakbyś tego
biednego faceta prześladowała. Pamiętasz ten stary wierszyk dla dzieci o dziewczynce, która
czekała, aż zgubione owieczki do niej wrócą? No cóż, wierszyki dla dzieci kryją w sobie
ziarno prawdy. Zostaw Chucka w spokoju, a sam do ciebie przyleci. Wyluzuj, a Twój facet
zadzwoni. A jeśli nie - no cóż, wtedy być może będzie to znaczyło, że Chuck chce Ci w ten
sposób coś przekazać.
Annie
9
Kiedy ten miły policjant wsadził mnie do limuzyny Luke'a Strikera, nie wiedziałam,
co ze sobą zrobić - ani tym bardziej, co myśleć. No bo... czy to była randka? Czy Luke Striker
się we mnie podkochiwał? Przyznam, że wydawało mi się to bardzo, bardzo mało
prawdopodobne, ale wiecie, na świecie zdarzają się najdziwniejsze rzeczy.
Jednak, z tego co czytałam, Luke nadal bolał nad zdradą Angelique Tremaine. Jak to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl