[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mówiła, że widziała cię kilku dni temu na przyjęciu, które obsługiwała, w galerii w Chelses.
Mówi, że to twoje zdjęcie jest na tych wszystkich autobusach. To prawda?
- Tak - odparła Serena. - Istne wariactwo, co?
- Jesteś na topie! - wykrzyknęła Missy. Zerknęła na Blair, która patrzyła na nią z
wściekłością. - Co wam przynieść, dziewczyny?
- Ketel One z tonikiem - powiedziała Blair, patrząc jej prosto w oczy, prowokując, by
je wylegitymowała. - I ekstra limonki.
Ale Missy wolałaby raczej stracić pracę, niż zawracać Serenie van der Woodsen gło-
wę tym, że jest niepełnoletnia.
I właśnie głównie dlatego chodzi się do hotelowych barów: tam cię nigdy nie spraw-
dzają.
- A dla ciebie, skarbie? - Missy zapytała Serenę.
- Na początek może cosmo - odparła Serena i roześmiała się. - Potrzebuję czegoś różo-
wego, żeby pasowało mi do sukienki.
Missy oddaliła się pospiesznie po ich drinki, nie mogąc doczekać się, kiedy powie bar-
manowi, że dziewczyna z fotografii braci Remi, która opanowała cale miasto, siedzi właśnie
w ich barze, i że są kumpelkami!
- Sorry za spóznienie - powiedziała Serena, rozglądając się wokół. - Myślałam, że
wszyscy już tu będą.
Blair wzruszyła ramionami i głęboko zaciągnęła swoim kurczącym się papierosem.
- Pomyślałam, że możemy spędzić trochę czasu same - po - wiedziała. - Poza tym nikt
nie wychodzi tak wcześnie.
- Okay - powiedziała Serena. Wygładziła sukienkę i zaczęła szperać w swojej małej
czerwonej torebce, szukając papierosów. W końcu znalazła. Gauloises, z Francji. Wyciągnęła
jednego i włożyła do ust. - Chcesz? - zaproponowała Blair.
Blair pokręciła przecząco głową.
- Są dość mocne, ale pudełko jest tak czadowe, że reszta nie ma dla mnie znaczenia -
Serena roześmiała się. Już miała podpalić papierosa leżącymi na barze zapałkami, kiedy na-
chylił się do niej barman z zapalniczką.
- Dzięki - powiedziała, podnosząc na niego wzrok.
Barman puścił do niej oczko i szybko cofnął się za bar. Missy przyniosła ich drinki.
- Za. stare czasy! - Serena stuknęła kieliszkiem o kieliszek Blair. Upita duży łyk różo-
wego cosmopolitana i westchnęła zadowolona. - Uwielbiam hotele, a ty? Skrywają tyle tajem-
nic.
Blair uniosła brwi w niemej odpowiedzi, przekonana, że Serena zamierza jej opowie-
dzieć o wszystkich dzikich i zwariowanych przygodach, jakie przeżyła w hotelowych poko-
jach w Europie czy gdzie tam jeszcze była, tak jakby ją to obchodziło.
- Nie zastanawiasz się nigdy, co ludzie robią w swoich pokojach? Może oglądają por-
nosy i jedzą penisy z sera albo uprawiają ostry seks w łazience? A może po prostu śpią.
- Uhm - mruknęła Blair bez większego zainteresowania, przełykając jednym haustem
swojego drinka. Musiała się lekko skuć, żeby przetrwać jakoś tę noc, zwłaszcza część z goli-
zną. - Słuchaj, co to za historia z twoim zdjęciem na wszystkich autobusach i tak dalej? - za-
pytała. - Ja go nigdzie nie widziałam.
Serena zachichotała i nachyliła się poufale do Blair.
- Nawet gdybyś je zobaczyła, pewnie i tak byś mnie nie rozpoznała. Jest podpisane
moim imieniem, ale nie ma tam mojej twarzy.
Blair zmarszczyła brwi.
- Nie rozumiem.
- To sztuka - powiedziała tajemniczo Serena i ponownie zachichotała. Pociągnęła łyk
swojego drinka.
Ich twarze znajdowały się blisko siebie i Blair czuła mieszankę na bazie olejku piżmo-
wego, nowy zapach Sereny.
- Dalej nie łapię. To coś świńskiego? - zapytała zmieszana.
- Raczej nie - odparła Serena z przebiegłym uśmiechem. - Sporo ludzi dało sobie zro-
bić takie zdjęcie. No wiesz - rożne gwiazdy.
- Jakie?
- Na przykład Madonna, Eminem, Christina Aguilera.
- Och... - Blair wydawała się tym zupełnie nieporuszona.
Sereny oczy się zwęziły.
- Co to miało znaczyć? - zapytała.
Blair uniosła brodę i założyła swoje proste brązowe włosy za uszy.
- Sama nie wiem, ale to wygląda tak, jakbyś robiła to wszystko, żeby tylko zaszoko-
wać ludzi. Nie masz ani krzty dumy?
Serena potrząsnęła głową, ciągle wpatrując się w Blair.
- Niby co? Co ja takiego zrobiłam? - zapytała, gorączkowo Wgryzając się w paznok-
cie.
- Na przykład wyleciałaś ze szkoły z internatem - powiedziała wymijająco Blair.
Serena prychnęła.
- No i co z tego? Każdego roku mnóstwo ludzi wylatuje ze szkoły. Mają tam tyle głu-
pich przepisów, że to prawie cud, jeśli cię nie wyrzucą.
Blair zacisnęła usta, starannie dobierając słowa.
- Nie chodzi o to, że cię wyrzucili, tylko dlaczego do tego doszło. - No. Stało się. Te-
raz dopiero się załatwiła. Będzie musiała tu siedzieć i słuchać opowieści Sereny o dziwnym
kulcie, do którego się przyłączyła, o wszystkich chłopakach, z którymi spała, i o narkotykach,
które sama wyprodukowała. Cholera.
Ale niech wam się przypadkiem nie wydaje, że nie była tego wszystkiego ciekawa.
Blair bawiła się swoim pierścionkiem z rubinem, bez końca przekręcając go na palcu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]