[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lata, kiedy już ją odtrąci.
- Namiętność jest bardzo ważnym składnikiem
- mówiła jej matka - dodaje czegoś szczególnego do
małżeństwa. Ale pamiętaj, że sama namiętność nie
wystarczy. Potrzeba szacunku, czułości i wspólnoty
interesów. A na tym świecie jest na pewno wielu
mężczyzn, którzy ci to ofiarują.
Marie miała zapewne rację. Może w przyszłości
pojawi się mężczyzna, którego będzie kochała, ale
teraz, kiedy pragnęła Eliota, wydawało się jej to
niemożliwe.
- Wracaj - wyszeptała - wracaj, moja miłości.
Przyjechał, kiedy wybierała się na spacer z Jess.
Była sobota. Minęło dziesięć dni od jego wyjazdu.
110
NIEROZERWALNE WIĘZY
Miał na sobie codzienne ubranie, a słońce świeciło przez
jego włosy. Wyglądał młodziej i swobodniej, nie był
tym, jak zwykle, napiętym i zmęczonym prawnikiem.
- Źle wyglądasz, pewnie za dużo pracowałaś.
- Pochylił głowę i pocałował ją, nie za słabo i nie za
mocno.
Przez chwilę stała sztywno, ale potem przytuliła się
do niego, a w jej oczach pojawiły się łzy. Eliot jednak
ich nie dostrzegł. Oparł policzek o jej głowę i powie­
dział:
- Myślę, że już pora, żeby Jess zobaczyła krowę.
To przecież pies pasterski. Zabierz ze sobą wszystko,
co będzie ci potrzebne na dzień na wsi i pojedziemy.
- Czy mam się przebrać? - zapytała łamiącym się
głosem.
- Nie, jesteś doskonale ubrana. Czy masz kalosze?
Tak, to dobrze, weź je ze sobą. Wrócimy do domu po
kolacji.
- Och.
- O co chodzi?
Serce biło jej z całej siły. Podeszła do niego i po raz
pierwszy sama zrobiła gest, pocałowała go.
- Nie mam ubrania odpowiedniego na kolację.
- Jeżeli będziesz się tak dalej zachowywać, za
moment w ogóle będziesz bez ubrania. - Trzymał ją
delikatnie za głowę, a ona go pocałowała po raz
drugi dotykając jego gładkiej skóry czubkiem języka,
przejęta jego obecnością.
- Czy tęskniłaś za mną? - zapytał.
Czarne loki zatańczyły, kiedy skinęła potakująco
głową, a on roześmiał się i puścił ją, popychając
w stronę drzwi lekkim klapsem.
- Przestań stosować wobec mnie swoje czary
i zabierz rzeczy, które będą ci potrzebne. Zjemy
kolację z zarządcą mojej firmy i z jego żoną, nie
musisz się przebierać.
111
Zmieniła bluzkę na jedwabną, założyła spódnicę
zamiast spodni i sweter, który pasował do koloru jej
oczu. Uśmiechnęła się do siebie i uporządkowała
rzeczy na nocnym stoliku, bo przecież wieczorem on
tu do niej przyjdzie...
Dzień był wspaniały i tak samo czuła się Tiffany.
Minęli przedmieścia i przejechali przez most nad
portem. Port błyszczał w słońcu. Jachty pływały
mimo zimy, a na wodzie widać było ludzi na deskach.
Po godzinie jazdy szosą prowadzącą na północ od
Auckland, skręcili na prawo i jechali polną drogą
znajdującą się w opłakanym stanie. Tiffany wykrzyk­
nęła przestraszona, kiedy wpadli w pierwszą dziurę.
- Była jeszcze gorsza - stwierdził Eliot zwalniając.
- Ta droga wymaga całkowitej przebudowy, a ponie­
waż jest przy niej co najwyżej sześć farm, więc nikt
się specjalnie nie stara.
- To widać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl