[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cuchnących śmieci. Pilśniak szybko zlustrował uliczkę. Była wyludniona.
- Idz - powiedział, dzgając Myrona lufą. - Do samego końca.
Myron poczuł się tak, jakby szedł na stracenie. Ruszył, najwolniej, jak mógł.
- No, a co z tą dupencją? - spytał Wąsik.
- Widziała nas - odparł Pilśniak, nie spuszczając Myrona z oczu. - Jest świadkiem.
- Za nią nam nie zapłacili - zaprotestował Wąsik.
- I co z tego?
- Po co marnować taką dupę& lepiej ją wpierw przelecieć.
Wąsik zaśmiał się na tę myśl. Pilśniak nie. Cofnął się o krok, mierząc w plecy Myrona.
Myron odwrócił się. Dzieliły ich dwa metry. Stał pod ścianą. Nie było mowy o ucieczce. Najniższe
okno znajdowało się blisko cztery metry od ziemi. Brak miejsca na jakikolwiek manewr.
Pilśniak podniósł rewolwer na wysokość jego twarzy. Myron ani mrugnął. Patrzył mu prosto
w oczy& które raptem znikły.
Wraz z połową czaszki, rozłupanej przez kulę niczym kokos. Kulą dum-dum. Pilśniak
osunął się na ziemię, a za nim opadł miękki kapelusz.
Wąsik wrzasnął, rzucił rewolwer i podniósł ręce do góry.
- PoddajÄ™ siÄ™! - krzyknÄ…Å‚.
Myron puścił się biegiem.
- Nie strzelaj! - zawołał. - Podda&
Broń wypaliła ponownie i twarz Wąsika znikła w czerwonej mgiełce. Myron zatrzymał się,
zamknął oczy. Wąsik opadł za Pilśniakiem na zaświniony beton. Do Myrona podeszła Esperanza.
Objęła go i ruszyli do wylotu zaułka.
Win wyszedł z ukrycia, patrząc na swoje dzieło niczym rzezbiarz na posąg, który niezbyt
mu się podoba. Był w szarym garniturze i czerwonym, idealnie zawiązanym krawacie. Schludnie
ostrzyżone blond włosy przedzielał tradycyjny przedziałek z lewej. Policzki miał rumiane, a na
ustach błąkał mu się nikły uśmiech. W ręku trzymał czterdziestkę czwórkę.
- Dobry wieczór - powiedział.
- Długo tu jesteś? - spytał Myron.
Nie zauważył go, kiedy wyszli ze studia. Wiedział, że powinien być w pobliżu. Win już taki
był. Należał do pewników.
- Przyjechałem, gdy weszliście do tego zakazanego budynku. - Uśmiechnął się. - Chciałem
mieć efektowne entrée.
Myron puścił Esperanzę.
- Chodzmy stąd, nim zjawi się policja - rzekł Win.
Ruszyli w milczeniu. Esperanza drżała. Myron też nie czuł się za dobrze. Tylko Win niczym
się nie przejął. Gdy dochodzili do samochodu, zaczepiła go ta sama gruba jak baleron prostytutka i
spytała:
- Zrobić ci loda, mały? Pięć dych.
- Prędzej dałbym sobie odessać spermę cewnikiem - odparł.
- No, dobra. Cztery dychy. Win zaśmiał się i odszedł.
26
- Wszystkie radiowozy. Sto osiemnaście Acre Street. Wszystkie radiowozy. Sto osiemnaście
Acre Street.
Paul Duncan odebrał tę wiadomość na policyjnym skanerze. Znajdował się kilka przecznic
od miejsca zbrodni, ale nie był to jego rejon. Nie mógł zareagować na wezwanie. Zwróciłby na
siebie uwagę i zaczęto by zadawać pytania, co tam właściwie robił.
Fragmenty wreszcie zaczęły układać się w całość. Dziś zadzwonił do niego wydawca tych
plugawych szmat, Fred Nickler. Wiele mu wyjaśnił. Niestety, nie wszystko. Nadal błądził w
ciemnościach. Znał jednak powód niedawnej reakcji Jessiki. Dowiedziała się o zdjęciu Kathy. Na
pewno od Myrona Bolitara.
Od kogo Myron dostał to pisemko?
Nieważne. Istotne było to, że się wmieszał. I nie można go było nie docenić. Już Jessica
stanowiła duży problem. A teraz pomagał jej on i pewnie ten psychol Win Lockwood. Wiedział co
nieco o ich pracy dla federalnych. Niewiele. Myron i Win podlegali najwyższym funkcjonariuszom
państwowym. Wykonywali wyłącznie tajne zadania. Wystarczyła fama, jaką się cieszyli.
Minął go radiowóz na sygnale. Pewnie jechali na 118 Acre Street. Paul podkręcił skaner.
Nie chciał uronić ani słowa.
Rozważał, czy nie zadzwonić do Carol, ale co mógł jej powiedzieć? Przez telefon nie podała
szczegółów, powiedziała mu tylko o wiadomości, jaką Nancy zostawiła dla Jessiki. Jak dużo
wiedziała Jessica? I skąd?
Co mogłaby wycisnąć z matki?
Przemknęły dwa ambulanse z syrenami wyjącymi na pełny regulator. Paul przełknął ślinę.
Miał wielką ochotę tam pojechać, ale jeszcze większą uciec jak najdalej.
Znów pomyślał o swoim przyjacielu, Adamie Culverze. Martwym. Zamordowanym.
Wydarzyło się tyle, że nie miał czasu go opłakać.
Tak, opłakać.
Może to dziwne, ale Paul Duncan bolał nad śmiercią Adama Culvera. Zwłaszcza gdy się
wiedziało, w jaki sposób Adam spędził ostatnie cenne godziny życia.
Win i Myron wysadzili Esperanzę przed mieszkaniem we wschodniej części Greenwich
Village, które dzieliła z siostrą i kuzynką. Myron odprowadził ją do drzwi.
- Już wszystko dobrze? - spytał.
Skinęła głową. Twarz miała trupio bladą. Od strzelaniny w zaułku nie powiedziała ani
słowa.
- Win& - Przystanęła. Pozbieranie się zajęło jej całą minutę. - Ocalił nam życie. I to się
liczy.
- Tak.
- Do zobaczenia jutro.
Myron wrócił do samochodu i zadzwonił do Jessiki. Jeszcze nie dotarła do domu, obudził za
to jej matkę. Pojechali z Winem do otwartej przez całą dobę restauracji przy Sixth Avenue, jednej z
tych greckich, w których jadłospisy dorównują długością powieściom Tołstoja. Win, wegetarianin,
zamówił sałatkę i frytki, a Myron dietetyczną colę. Nie mógł jeść.
- Co z Chazem? - spytał, gdy usiedli.
Win skubnął czerstwego chleba, skrzywił się i skusił się na paczkę solonych krakersów.
- Z naszego szacownego biura pan Landreaux pomknÄ…Å‚ na PiÄ…tÄ… AlejÄ™ numer czterysta
sześćdziesiąt sześć - odparł. - Tam wjechał na siódme piętro, które wynajmuje Roy O Connor i
TruPro Enterprises. Do windy wsiadł z twoim kontraktem w ręku. Wysiadł z niej bez niego. Miał za
małe kieszenie, by go w którejś schować. Wniosek: pan Landreaux wręczył kontrakt komuś w
TruPro Enterprises.
- Co za dedukcja! Mistrzostwo świata!
Win uśmiechnął się.
- Widzę, że już ci lepiej.
Myron wzruszył ramionami.
- Różnimy się od siebie - dodał Win. - To, co ty nazywasz egzekucją, ja nazywam tępieniem
robactwa.
- Nie musiałeś ich zabijać.
- Ale chciałem - odparł beznamiętnie Win. - I nie sądzę, żeby któreś z nas długo ich
opłakiwało.
Była to święta prawda, ale ten argument nie uspokoił Myrona. Zapragnął zmienić temat.
- Dokąd pojechał Chaz po wyjściu z TruPro? - spytał. Win nadgryzł krakersa.
- Zanim do tego przejdę, wiedz, że pana Landreaux wyprowadził stamtąd duży gość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl