[ Pobierz całość w formacie PDF ]

splecione ciała nie dałoby się wsunąć nawet szpilki! Nie dość, że Simon ją
obejmował, ona również tuliła się do niego. Zarzuciła mu ramiona na
szyję niczym dziewiętnastowieczna niewiasta lękająca się utraty
przytomności. Jej nogi i ramiona, wystające z obszernej koszuli,
sprawiały wrażenie przerazliwie chudych. Aon, Simon... Boże, jaki był
wysoki... Stała wprawdzie boso, lecz mimo to... Jaką miał szeroką klatkę
piersiową! Szeroką i dziwnie dopasowaną do jej kształtów.
Speszona własnymi myślami, poruszyła się niespokojnie i ku
swojemu przerażeniu oraz zawstydzeniu poczuła, jak bardzo ma
nabrzmiałe piersi. Brakuje tylko tego, żeby się teraz podnieciła! Bała się
oswobodzić, uwolnić z jego objęć. Jeśli się cofnie, wówczas on niechybnie
zobaczy, jaki efekt wywarła na niej jego bliskość. Ogarnęła ją panika. Co
robić? Oczywiście wezbrana pierś o niczym nie świadczy, jest normalną
reakcją na kontakt fizyczny z mężczyzną. Doskonale o tym wiedziała, nie
chciała jednak, żeby Simon zobaczył...
- Hej, co tam? %7ładnej ostrej riposty? %7ładnej reakcji? To nie w
twoim stylu.
Zamierzał opuścić ręce. Zadrżała.
- Nic mi nie jest. Po prostu... Zmarszczył czoło i delikatnie ujmując
palcami jej brodę, lekko ją uniósł.
- Na pewno dobrze się czujesz? Jego troska, tak szczera i
niespodziewana, całkiem zbiła ją z tropu. Milczała z oczami pełnymi łez.
- Och, Jen, przepraszam. Wiem, że nas wpakowałem w tę
niezręczną sytuację, ale...
- Ale uwielbiasz mnie dręczyć - dokończyła za niego. - Nie możesz
się powstrzymać, prawda? Chyba zapominasz, że nie mam już piętnastu
lat.
Popatrzył na nią dziwnie. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć,
najwyrazniej jednak się rozmyślił, bo tylko powtórzył pytanie:
- Na pewno dobrze się czujesz?
- Tak. Zwietnie.
Po części było to prawdą. Przynajmniej odzyskała kontrolę nad
swym niesfornym ciałem. Cofnęła się o krok. Simon odgarnął jej włosy z
oczu.
- Nie gniewasz się? Wciąż jesteśmy przyjaciółmi? - Głos miał niski,
zmieniony.
Ponieważ była na skraju łez, wolała się nie odzywać. W odpowiedzi
uśmiechnęła się nieśmiało i tylko przytaknęła.
- To dobrze - mruknął.
Uniósł jej twarz i zanim się zorientowała, co chce zrobić, przyłożył
wargi do jej warg. Właściwie było to tylko lekkie muśnięcie, trwało
dosłownie chwilę, ale ona miała wrażenie, że przeszył ją prąd...
Wzięła głęboki oddech i wolno policzyła do trzech. Patrzyła w bok,
unikając jego wzroku.
Zbyt wiele emocji jak na jeden wieczór, przemknęło jej przez myśl.
Dlatego czuje się tak nieswojo. Nic jej nie dolega, po prostu doskwiera jej
nadmiar wrażeń i emocji.
- Chodz, odwiozę cię do domu.
- Ale sukienka...
- Jutro ci ją podrzucę.
Nie spierała się. Zależało mu na tym, aby pozbyć się jej ze swojego
domu? Widocznie czytał w jej myślach, bo ona też o tym marzyła.
- Susie nie dzwoniła? - rzucił przez ramię, kiedy schodzili po
schodach.
Natychmiast się spięła.
- Nie, nie dzwoniła. Ale nawet gdybym z nią rozmawiała...
- To i tak byś mi nie powiedziała? W porządku. Wcale nie proszę cię
o to, byś mi zdradzała sekrety swojej najlepszej przyjaciółki - rzekł,
wpadając w kpiący ton. - Ale jeżeli Susie odezwie się do ciebie, powiedz
jej, że rozumiem jej racje i nie musi więcej uciekać się do takich metod.
Jeżeli znudził się jej ten pasożyt, ten łowca posagów, to niech go zostawi i
wróci do domu.
- Naprawdę uważasz, że facetowi chodzi wyłącznie o jej pieniądze?
- Tak. Ale jestem też święcie przekonany, że moja mała
siostrzyczka, mimo że ciągle wpada w tarapaty i zadaje się z
niewłaściwymi ludzmi, ma dość oleju w głowie, by widzieć, co jest grane.
Nie wyjdzie za Halbury ego. Mogę się o to założyć.
Był tak pewny siebie, że Jenna postanowiła z nim się nie spierać.
Nadal miała cichy żal do przyjaciółki, że nie powiedziała jej prawdy; że
wolała skłamać, wykorzystać jej, Jenny, łagodność i łatwowierność. Hm,
może wcale nie znała Susie tak dobrze, jak jej się wydawało. Traktowała
ją jak siostrę, ale czy siostry zawsze o wszystkim sobie mówią?
Była dziś zbyt zmęczona, aby rozważać takie trudne kwestie. Jutro
nad tym się zastanowi.
Simon odwiózł ją do domu i poczekał w samochodzie, dopóki nie
weszła do środka. Dopiero kiedy zamknęła za sobą drzwi, usłyszała cichy
warkot silnika.
W sumie spędziła dość urozmaicony wieczór. Do takiego doszła
wniosku, zapalając światło w kuchni. Urozmaicony, zwłaszcza jak na
osobę, która czas wolny zwykle spędza sama w domu, czytając albo
zajmując się roślinami, lub w towarzystwie bliskich, serdecznych kumpli,
takich jak Craig i Susie.
I nagle w ciągu jednego wieczoru jej spokojny świat został
postawiony do góry nogami, wszystko za sprawą Simona Townsenda.
ROZDZIAA PITY
Tydzień przed planowanym wyjazdem do Francji Jenna straciła
pracę.
Od samego początku Rick sprzeciwiał się, aby cały urlop
wykorzystała za jednym razem, ale od czasu kolacji, na którą wysłał ją z
Grantem Freemanem, był coraz bardziej rozdrażniony i coraz ostrzej
krytykował ten pomysł.
Każdego dnia czynił jakąś złośliwą uwagę na temat kłopotów i
niedogodności, jakie przysporzy mu nieobecność asystentki. Potrafił być
bardzo nieprzyjemny. Chociaż Jenna wiedziała, że jego zjadliwość w
dużej mierze wynika z trudności finansowych, jakie firma ostatnio [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl