[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chcę, bardzo chcę, tylko jestem zaskoczony. Sądziłem, że będziesz
chciała go nazwać po Tonym.
- Ty jesteś ojcem naszego dziecka, tylko ty - szepnęła, posyłając mu cie-
płe, pełne uczucia spojrzenie.
Mały Dawid Maximilian De Luca od samego początku zawojował serce
Lilli. Nie mogła się na niego napatrzeć, ciesząc się każdą spędzoną z nim chwi-
lą. Ale kiedy Max, widząc po pewnym czasie, jak bardzo jego żona jest zmę-
czona, zaczął nalegać na zatrudnienie opiekunki z agencji PNS, Lilli z
wdzięcznością przyjęła pomoc. Wreszcie miała trochę czasu, by zadbać o sie-
bie.
Od kiedy dziecko się urodziło, Max nadal sypiał w swoim pokoju, ani
jednym gestem nie zachęcając żony do intymnej bliskości. Lilli przez pierwsze
tygodnie była tak zaabsorbowana nowymi obowiązkami, że nawet tego nie za-
uważyła, ale teraz zaczęła się niepokoić. Czy Max przestał się nią interesować?
Czy z powodu dziecka przestała być dla niego atrakcyjna?
Pewnego wieczoru, nie mogąc znieść dłużej tej niepewności, postanowiła
z nim poważnie porozmawiać. Ubrała się w jedwabną bluzeczkę na ramiącz-
kach i niebieską spódnicę. Na szczęście należała do tych kobiet, które po poro-
dzie szybko wracają do swojej dawnej, szczupłej sylwetki.
Z kieliszkiem wina, pierwszym od wielu miesięcy, usiadła w salonie,
czekając, aż Max wróci z pracy. W delikatnym świetle lampy obserwowała ze-
gar. Minęła dziewiąta, dziewiąta trzydzieści, dziesiąta...
Max wszedł do domu, kiedy wskazówki zegara zbliżały się do jedenastej.
Jeśli będę dalej tyle pracował, wykończę się, pomyślał. Był jednak po-
wód, dla którego tyle czasu spędzał w biurze. Im mniej przebywał z Lilli, tym
było lepiej dla niego. Nie był pewien, czy potrafiłby się jej oprzeć, a przecież
S
R
nie mógł jej zaciągnąć do łóżka, zupełnie jak jakiś drań nieczuły na to, czy wy-
dobrzała już po porodzie, czy też nie.
Poluzował krawat i już miał wejść na piętro, kiedy zauważył światło w
salonie. Zaciekawiony wszedł do środka i ujrzał śpiącą na kanapie Lilli. Głowę
miała opartą o poręcz, a ramionami obejmowała jasiek. Pożądanie zawładnęło
Maksem. Do diabła, zazdrościł tej głupiej poduszce. To jego powinna obej-
mować.
Niebieska spódnica odsłaniała zgrabne, szczupłe nogi, a jedwabny top
uwydatniał piękną linię ramion i piersi. Max z trudem panował nad sobą. Przy-
kucnął przy niej i odgarnął jasne włosy z policzka.
Lilli otworzyła oczy i uśmiechnęła się zaspana.
- Cześć. - Przeciągnęła się. - Chyba się troszkę zdrzemnęłam.
- Jesteś ślicznie ubrana. Czyżbyś planowała jakieś wyjście?
Twarz Lilli pokryła się rumieńcem.
- Nie, po prostu czekałam na ciebie.
Zaskoczony usiadł obok niej.
- Dlaczego? Czyżbyś miała jakiś problem z Dawidem? Z opiekunką?
- Nie, nie, Maria jest doskonałą nianią, a Dawid jest bardzo grzeczny. -
Zamilkła, by po chwili dodać: - Chciałabym jednak, byś spędzał z nim więcej
czasu.
- Oczywiście, ja też tego chcę. Myślałem tylko, że w tym pierwszym
okresie wolałabyś mieć Dawida tylko dla siebie.
- To dlatego mnie unikałeś? - Uniosła głowę do góry, oczekując z drże-
niem odpowiedzi.
- Chciałem ci dać trochę czasu.
- Jesteś pewien, że tylko o to chodzi?
- A o cóż innego?
S
R
Lilli niespokojnie przeczesała dłonią włosy. Spuściła wzrok, unikając
spojrzenia męża.
- Pomyślałam, zastanawiałam się, hm, że może cię już nie pociągam.
- No chyba żartujesz! - żachnął się.
- Nie, mówię poważnie. Przecież nawet mnie nie dotknąłeś od czasu, kie-
dy urodziłam Dawida. Ciągle spędzałeś czas poza domem i wracałeś pózno,
więc co miałam myśleć?
- %7łe nie chcę cię skrzywdzić - odparł, łapiąc ją za ramiona. - Nie rozu-
miesz, że bałem się zostać z tobą sam na sam, nawet przez pięć minut, z oba-
wy, że się na ciebie rzucę jak wygłodniały wilk?
Oczy Lilli wyrażały zdziwienie.
- Ale byłeś taki obojętny.
- Pragnę cię od tak dawna, że nie wiem, czy będę potrafił być wobec cie-
bie delikatny - wyjaśnił niezręcznie.
- Więc nadal mnie chcesz?
- Oczywiście - zapewnił, przysuwając się do niej bliżej.
Jedną ręką uniósł do góry jej brodę, a drugą splótł z jej dłonią. Lilli do-
tknęła wargami jego policzka, ale Max cofnął się szybko.
- Nie prowokuj mnie, proszę - usłyszała.
Patrzyła na niego przez dłuższy moment.
- W piątek pójdę do lekarza - oświadczyła. - Zbada mnie po raz ostatni i
dowiem się, czy będę mogła wrócić do normalnych zajęć. - Zawahała się. -
Wliczając w to seks.
Max poruszył się niespokojnie. Dwa dni i Lilli będzie jego.
- Kiedy tylko lekarz potwierdzi, że wszystko w porządku, masz natych-
miast do mnie zadzwonić - powiedział, nie kryjąc podekscytowania.
S
R
Lilli położyła mu dłoń na ramieniu.
- Prosiłeś, żebym cię nie prowokowała, ale czy mogłabym cię pocało-
wać?
Max wiedział, że będzie sobie musiał dziś zafundować zimny prysznic.
- Chodz tutaj - uśmiechnął się, obejmując ją mocno.
Jej usta były miękkie i kuszące.
Zwykły, niewinny pocałunek, a on czuł, że zaraz oszaleje. Nie mógł się
powstrzymać i jego pieszczoty przybrały bardziej namiętny charakter. Pragnął
zdjąć z niej bluzkę, a z siebie koszulę, tak by jej ciało złączyło się z jego. Przez
materiał wyczuł jej piersi i przez chwilę drażnił je, muskając palcami. Przy-
lgnął mocno do jej warg, językiem smakując jej słodycz. Wiedział, że powi- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl