[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kunegundę-Gryzeldę dwojga imiona Gburię-Furię, dowód podpisany przez króla własno-
ręcznie! Zobaczymy, czy sprawiedliwość istnieje jeszcze w Paflagonii i czy Jego Królewska
68
Mość ma kroplę uczciwości w żyłach! Bierzcie i czytajcie, dostojni panowie, i orzeknijcie,
czy nie mam prawa wołać, że król należy do mnie i tylko do mnie, do Gburii-Furii!
Tu ochmistrzyni szybkim ruchem podsunęła Jego Eminencji tę samą ćwiartkę pergaminu,
którą Lulejka podpisał w dzień przybycia Bulby na dwór króla Walorozy, sądząc, iż podpisuje
listę na jakąś kwestę dobroczynną. Przypominacie sobie zapewne, że Gburia-Furia miała w
kieszeni czarodziejską obrączkę, wyrzuconą przez Angelikę, a Lulejka wypił wówczas, nie-
stety, trochę za dużo szampańskiego wina.
Stary arcybiskup ujął końcami palców podany mu papier i nałożywszy złote okulary na
czcigodny swój nos, odczytał głośno: ,,My, z Bożej łaski jedyny syn i następca nieboszczyka
króla Seriozo, władcy państwa paflagońskiego, ślubujemy niniejszym i ręczymy słowem ry-
cerskim pojąć za żonę najmilszą sercu Naszemu, czcigodną, słodką i cnotliwą Kunegundę-
Gryzeldę, dwojga imion hrabinę Gburię-Furię, wdowę po nieboszczyku Antonim Gburiano.
Hm! chrząknął arcybiskup zawszeć to dokument jest dokumentem...
Bah! zaprotestował żywo Wielki Kanclerz Koronny pismo niniejsze nie jest pismem
Najjaśniejszego Pana. (Trzeba wam wiedzieć, że Lulejka poczynił ogromne postępy w kali-
grafii na uniwersytecie studentopolitańskim i daleko ładniej pisał teraz aniżeli przed rokiem.)
Czy to twoje pismo, Lulejko? odezwała się niespodziewanie Czarna Wróżka i surowy
wzrok swój utkwiła w obliczu młodego króla.
M... m... moje wyjąkał Lulejka. Ale nie mogę sobie przypomnieć, żebym kiedykol-
wiek coś podobnego podpisał na serio. To chyba żart jakiś niewczesny albo podstęp okrutny.
Mów, poczwaro, czego żądasz w zamian za ten świstek papieru? Prędzej, sole trzezwiące! Jej
Królewska Mość mdleje!
Utopić wiedzmę przeklętą! wykrzyknęli jednogłośnie zapalczywy
Spalić czarownicę! Paliwoda, wierny Bałaguła
Zadławić tę gadzinę! i popędliwy marszałek Zerwiłebski.
Ale Gburia-Furia uwiesiła się na szyi arcybiskupa. Sprawiedliwości! darła się tak prze-
nikliwie, że głos jej zagłuszał wszystkich. Damy dworu wyniosły zemdloną Różyczkę i ode-
szły do bocznej komnaty. Trudno wypowiedzieć, jak bolesnym spojrzeniem pożegnał Lulejka
swoje ukochanie, swój promyk słoneczny, który teraz zniknął mu z oczu, i jak wzdrygnął się
usłyszawszy tuż nad uchem skrzek Gburii-Furii domagającej się ,,sprawiedliwości .
Czy nie zrzekłabyś się, waćpani, tego dokumentu za sumę, którą Mrukiozo skradł memu
ojcu? Jest tam około dwustu milionów i coś niecoś drobnymi powiedział Lulejka.
Ciebie mieć pragnę i pieniądze twoje! odparła Gburia-Furia.
Dodam waćpani jeszcze wszystkie klejnoty królewskie! wołał Lulejka.
Ustroję się w nie, by świecić jak gwiazda przy boku mego królewskiego małżonka od-
powiedziała Gburia-Furia.
Oddam waćpani połowę, trzy czwarte, pięć szóstych i dziewiętnaście dwudziestych me-
go królestwa! krzyczał Lulejka w najwyższym podnieceniu.
Och, czymże mi Europa cała bez ciebie, oblubieńcze mój królewski! pisnęła stara
wiedzma i rzuciwszy się na klęczki przed młodym królem, przywarła zwiędłymi ustami do
jego ręki.
Nigdy, przenigdy nie ożenię się z waćpanią! Raczej wyrzeknę się korony królewskiej!
wołał Lulejka wydzierając dłoń swoją z kościstych palców ochmistrzyni. Ale Gburia-Furia
uwiesiła się na niej całym ciężarem.
Będziemy żyli jak dwa gołąbki gruchała czule. Mam własne środki utrzymania, a
zresztą z tobą będzie dobrze twojej Gburci nawet w chatce pustelnika.
69
Lulejka zdawał się tracić zmysły z bezsilnej wściekłości. Wróżko, Czarna Wróżko, ratuj
mnie! jęknął wyciągając błagalnie dłonie ku matce chrzestnej. Ja nie chcę! Ja nie mogę
poślubić tej poczwary!
Czyż myśli, że bez jej przestróg nie potrafię dotrzymać raz danego słowa? Czy sądzi, że
nie potrafię stać na straży swego honoru? odpowiedziała Czarna Wróżka mierząc Lulejkę
zimnym, przenikliwym wzrokiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]