[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w nim teraz zaskoczenie.
- Przecież wiesz... - mruknął, obejmując ją i pochyliwszy głowę, wpił
się w jej usta.
Justin napawał się dotykiem, smakiem, zapachem ust Hanny; to było
jak powrót do wytęsknionego domu, do swego prawdziwego miejsca na
ziemi.
Przeniknęło go na wskroś niezwykłe, żarliwe uczucie. Po ciosie, jaki
zadała mu Angie, myślał, że już nigdy nie dozna czegoś podobnego, że
się wypalił do dna.W chwili gdy chciał unieść głowę i przerwać ten de-
speracki pocałunek, Hanna zarzuciła ciasno ręce wokół jego szyi i
wsunęła mu palce we włosy.
Aapiąc dech, podniósł głowę na tyle, że mógł spotkać się z nią
wzrokiem.
- Nie, nie pojadę dziś samochodem do Baltimore i nie wynająłem
pokoju w hotelu - wysapał. - Miałem nadzieję, że pozwolisz mi spędzić
noc tutaj... Z tobą. W twoim łóżku.
- Justin... ja...
Oczy Hanny nabrały ciepłego wyrazu, przesłoniła je mgiełka, jak
zawsze, gdy ulegała podnieceniu. Pragnęła go może jeszcze mocniej, niż
on pragnął jej. Odgadł to w lot i uciszył ją, wodząc lekko ustami po jej
wargach.
- Hanno - wyszeptał prosto w jej rozchylone usta. - Ja się spalam.
Chodzmy do łóżka, błagam.
- Justin...
Uciszył ją znowu, przestraszony, że gotowa jest odmówić. Czuł, jak
ogarnia go coraz silniejsze napięcie, nie tylko fizyczne, ale i
wewnętrzne. Zacisnął powieki, udręczony oczekiwaniem.
- Justin, zaczekaj, posłuchaj - prosiła, przeczesując mu włosy
palcami i tuląc się do niego jakby w obawie, że odejdzie. - Patrz, nie
posprzątaliśmy ze stołu i nie tknęliśmy deseru.
Zaśmiał się. To była cała Hanna.
- Już się tak zdarzało, słodka Hanno - powiedział z czołem opartym
o jej czoło. - Wiele razy, nie pamiętasz? Możemy przecież zrobić
Pona & Polgara
ous
l
anda
sc
porządek pózniej. A deser będzie jak znalazł na śniadanie.
- Deser na śniadanie? Ciekawa koncepcja - udała zgorszenie.
- To, co przyniosłem - powiedział, całując ją ze śmiechem po całej
twarzy - może zarówno zastąpić śniadanie, jak i być deserem po
śniadaniu.
- Nigdy nie słyszałam o czymś takim jak deser na śniadanie. -
Połaskotała jego ucho koniuszkiem języka i był to widomy znak, że się
poddaje.
Pod wpływem tej pieszczoty Justin zesztywniał.
- Lepiej zaprowadz mnie zaraz do sypialni, bo mogę stracić
panowanie nad sobą i wezmę cię tutaj, na kuchennym blacie.
- Tylko tak mówisz - odparła, biorąc go za rękę i prowadząc za sobą
przez salonik - ale jakoś nigdy dotąd nie straciłeś kontroli nad sobą.
- Zawsze jest ten pierwszy raz, słodziutka. - Uniósł jej dłoń do ust i
po kolei ucałował palce. - Ale bardzo bym nie chciał skompromitować
się przed tobą.
Wchodząc do sypialni, Hanna spojrzała na niego z ukosa.
- Czy obawiasz się, że taka utrata kontroli mogłaby mi dać poczucie
władzy nad tobą?
- Och, słodka Hanno, tym akurat nie powinnaś się martwić -
powiedział, zamykając za sobą drzwi sypialni i przytulając Hannę mocno
do siebie. - Masz w sobie mnóstwo kobiecej władzy.
W parę minut pózniej ich garderoba fruwała po całym pokoju. Hanna
leżała naga na łóżku, które przez minione tygodnie wydawało jej się za
duże, za zimne i za puste. Także nagi Justin stał triumfalnie przy łóżku,
wysoki i majestatyczny, wpatrzony w Hannę.
Ten widok będzie ją stale prześladował, gdy Justin odjedzie.
Wiedziała, że zapłaci za to wysoką cenę, ale teraz nie mogła myśleć o
niczym innym. Jedynie o tym, że chce go mieć obok siebie, w sobie,
kochającego ją choćby tylko przez tę jedną noc.
Otworzyła ramiona na znak powitania. Justin położył się obok niej i
gorącymi wargami nakrył jej usta. Nie mógł już dłużej czekać, ona
również. Oplotła go nogami i uniosła niecierpliwie biodra.
Posiadł ją szybko i mocno, dokładnie tak, jak dzisiaj tego pragnęła.
Osiągnęli rozkosz w jednoczesnym gwałtownym spazmie. Choć trudno
Pona & Polgara
ous
l
anda
sc
było Hannie w to uwierzyć, doznała ekstazy tak potężnej, dreszczu roz-
koszy tak dojmującej, jakich nigdy dotąd nie doświadczyła.
Kochała go, kochała go każdą cząstką swego ciała,tak mocno, jak
pokocha swoje dziecko, ich dziecko, kiedy już jego przy niej nie będzie.
Popłakując cichutko, poprzysięgła sobie, że już nigdy nie będzie
zaspokajać jego pożądania. Nie zniosłaby poczucia, że jest jedną z tych
kobiet, które od czasu do czasu odwiedza, aby się przyjemnie zabawić.
Pona & Polgara
ous
l
anda
sc
ROZDZIAA DZIESITY
Hanna obudziła się dokładnie o tej godzinie co zwykle, siłą
przyzwyczajenia, bez pomocy budzika. Nie spała dużo tej nocy i
odczuwała przyjemne miłosne zmęczenie.
To było wspaniałe. Nie, więcej niż wspaniałe. Boskie.
Ziewając, odrzuciła kołdrę, którą Justin okrył ich po ostatniej rundzie
miłosnych igraszek. Uniosła się, żeby wstać z łóżka. Zamiar ten
udaremniło silne ramię, które nagle wężowym ruchem owinęło ją w
pasie.
- Hej, pozwól mi wstać - poprosiła, próbując się uwolnić. - Muszę
posprzątać w kuchni i zjeść coś przed pójściem do pracy.
- Wez sobie wolny dzień. - Justin oparł się policzkiem o jej głowę. -
Zostań, póki nie wyjadę do Baltimore.
Znowu ją kusił. Ale przecież przyrzekła sobie wczoraj, zaraz po ich
pierwszej gorączkowej potyczce, że to będzie finał ich przygody, więc
potrząsnęła stanowczo głową i odepchnęła obejmujące ją ramię.
- Nie mogę. Moja asystentka nie da dziś sobie sama rady.
- Niby dlaczego? - spytał, a jego senny głos niebezpiecznie
podminowywał jej opór. - Przecież radziła sobie, kiedy byłaś w
Deadwood.
- Zgadza się, ale wtedy miała wszystko przygotowane i objaśniłam
dokładnie, co ma robić - odparła Hanna i korzystając z tego, że
nieznacznie rozluznił uścisk, zdołała mu się wymknąć. - Teraz są
sprawy, którymi muszę zająć się osobiście.
Pozbierała swoje ubranie i ruszyła do łazienki.
- Hanno, zaczekaj! - Wyskoczył z łóżka i pobiegł za nią, żeby ją
zatrzymać.
Ale Hanna, szybsza o ułamek sekundy, wpadła do łazienki i zamknęła
Pona & Polgara
ous
l
anda
sc
mu drzwi przed nosem.
- Wezmiesz prysznic po mnie! - zawołała i odkręciła wodę pełnym
strumieniem.
Nie rozumiał tej kobiety. Po prostu jej nie rozumiał. Potrafiła być
chłodna i nieprzystępna, a po minucie namiętna i spragniona jak nigdy.
Podczas minionej nocy nadzwyczaj wyraznie okazywała, jak bardzo go
chce, i dziś wyczuwał, że pod tym względem nic się nie zmieniło.
Co więc takiego zaszło pomiędzy ich ostatnim nocnym zbliżeniem a
porankiem? I nie uprawiali jedynie mechanicznego seksu, naprawdę było
w tym o wiele więcej - była miłość, bez względu na to, czy Hannachciała
czy nie chciała przyznać się do tego przed nim, albo przed sobą.
Zupełnie zdezorientowany, chodził po pokoju, zbierając swoje
ubranie. Musi z nią porozmawiać, pogadać o tym, co ich łączy, bo nie da
się zaprzeczyć, że tak można obecnie określić wspólne odczucia.
Wszystko zdaje się wskazywać na to, że nie połączyła ich przygoda na
jedną noc, czy nawet na kilka nocy, ale porządny, solidny związek z
widokami na przyszłość.
Niewątpliwie sprawa wymaga otwartej rozmowy. Nie pozostaje mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl