[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chodziło cały czas.
Mary nie była w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
Z pewnością wokół domu Hearstów kręciło się
teraz tyle osób, że wszystkie ślady zostały zadeptane
wymamrotał Wolf.
Też tak sądzę, całe miasteczko dzisiaj tamtędy
przemaszerowało potwierdził Clay.
Naznaczeni 217
Myślisz, że twój szef da zgodę na przeszukanie
terenu?
Sam nie wiem, to zależy... Na pewno nie wszyst-
kim będzie się to podobało, a w tym roku są wybory...
Nie musiał kontynuować, wszyscy troje wiedzieli,
co to oznacza. Mary nadal milczała, zastanawiając się,
kto następny padnie ofiarą tego łotra. Czy będzie miał
na tyle odwagi, by zaatakować Wolfa albo Joego?
Z pewnością nie podejmie walki wręcz, więc co, będzie
do nich strzelać? Tego by nie przeżyła. I choć na samą
myśl, że ten maniak miałby ją jeszcze raz dotknąć,
robiło się jej niedobrze, to jednak nie widziała innej
możliwości wypłoszenia go z kryjówki. Musi go zwa-
bić, i w tym celu zacznie jezdzić do miasta sama. Nie
może siedzieć tu na wzgórzu jak ostatni tchórz,
podczas gdy tamten pewnie czyści już karabin. Jedyną
przeszkodą był Wolf, który nigdy w życiu nie zgodzi
się na jej plan. Wiedziała, że stać go na wiele, że mógłby
posunąć się nawet do tego, że uszkodzi jej samochód
lub zamknie ją w łazience. Za wszelką cenę zechce ją
powstrzymać. Zdarzało się jednak od czasu do czasu,
że zostawała sama i wtedy nic nie stało na prze-
szkodzie, żeby się wymknąć. W tym była jedyna
nadzieja, choć wiedziała, że to niezbyt rozsądne.
Wyszła na dwór, by odnalezć Joego. Stał na weran-
dzie z rękami wciśniętymi w kieszenie, zapatrzony
w dal. Nie poruszył się nawet wtedy, kiedy podeszła
bliżej.
To nie twoja wina szepnęła wiedziałam, że tak
218 Linda Howard
będzie, ale przecież nie możesz czuć się odpowiedzial-
ny za cudzą nienawiść.
Ale mogę być odpowiedzialny za siebie, po tym
wszystkim było jasne, że będzie następna w kolejce.
Powinienem był trzymać się od niej z daleka.
Mary westchnęła ciężko. Dobrze wiedziała, co teraz
czuje Joe.
Przypomnij sobie jednak, że to nie była twoja
decyzja, to Pam zadecydowała o biegu wydarzeń.
Pamiętasz? Przecież wszystko zaczęło się od tej sceny
w sklepie. Nie miałeś na to wpływu...
Ale wszystko, czego Pam chciała, to pójść ze mną
na tańce. Tylko tyle.
No i to w zupełności wystarczyło. Rozumiesz,
o co tu chodzi? To czysta forma nienawiści i trudno coś
na to poradzić. Trzeba by było zmienić sposób myś-
lenia tego typu ludzi, ale wierz mi, to nie takie proste.
Ich mentalność jest chora, powinno się ich leczyć.
Zresztą oni sami jako pierwsi padli ofiarą swoich
poglądów. Są na pewno bardzo nieszczęśliwi. Niena-
wiść zawsze unieszczęśliwia.
Joe uśmiechnął się pod nosem. Pomyślał, że miejsce
Mary jest w Kongresie. Zamiast tego, dziwnym trafem
wylądowała w Ruth, w stanie Wyoming, i zrozumiał,
że odkąd Mary Potter postawiła na tej ziemi swoją
stopę, w jego życiu już nic nie będzie takie samo jak
przedtem, kiedy nie było tu Mary.
Być może, że za bardzo się obwiniam, ale wiem,
że to nie było z mojej strony najmądrzejsze, że
Naznaczeni 219
zgodziłem się na to wspólne wyjście. Gdybym wtedy
odmówił, na pewno to wszystko by się nie wydarzyło.
I w tym sensie jest to moja wina, ale... ale tak bardzo
chciałem choć raz się z nią umówić. Właśnie, raz, bo ja
przecież wyjadę i kto wie, kiedy i czy w ogóle wrócę.
Pam powinna spotykać się z kimś innym.
Przecież Pam dobrze o tym wszystkim wie,
chciała wyjść właśnie z tobą, podjęła to ryzyko. Pozwól
i jej decydować o własnym życiu. A poza tym, czyżbyś
miał zamiar unikać dziewcząt do końca swoich dni?
Nie wybiegałem myślami aż tak daleko, ale nie
zamierzam się z nikim wiązać.
Mówił jak jego własny ojciec.
Może i nie zamierzasz, ale wez pod uwagę, że
interesowałeś się Pam, jeszcze zanim zacząłeś się z nią
spotykać.
Westchnął ciężko.
To prawda, ale nie kocham jej.
To oczywiste, jesteś jeszcze bardzo młody.
Lubię ją, naprawdę, i martwię się o nią, ale nie aż
tak bardzo, żebym miał się wyrzec swoich planów.
Spojrzał w niebo i oczami wyobrazni widział, jak leci,
jak z łoskotem przecina błękit nieba i pozostawia za
sobą białą smugę, jak przelatuje ponad chmurami,
ponad bezkresną wodą... Nie, nie potrafiłbym z tego
zrezygnować dodał na głos.
I Pam wie o tym?
Tak, oczywiście.
A więc to jej świadoma decyzja, nie zadręczaj się
220 Linda Howard
tym dłużej. Widocznie tak bardzo chciała pójść tam
z tobą, jak ty z nią. Oboje chcieliście tego samego,
zdając sobie sprawę z realiów, i niech tak zostanie...
Umilkła.
Stali tak jeszcze jakiś czas, zapatrzeni w niebo,
w lśniące na nim gwiazdy. A były ich tysiące...
Widzieli, jak Clay wsiadł do samochodu i odjechał.
Po chwili na werandzie pojawił się Wolf. Podszedł do
Mary i mocno ją przytulił, a syna poklepał przyjaciel-
sko po ramieniu.
Złapiemy tego drania, zobaczysz, synu powie-
dział, a w jego oczach widoczna była nieposkromiona
wściekłość.
Joe już widywał u ojca to spojrzenie. Nie życzyłby
nikomu, a przede wszystkim wrogowi, żeby w takim
momencie wpadł w ręce Wolfa.
Wejdzmy do środka zaproponowała Mary.
Wolf ujął ją za rękę i lekko pociągnął za sobą.
Wiedział, że Joe powinien teraz zostać sam, by uporać
się ze swoimi myślami.
Następnego poranka, przy śniadaniu, Wolf ustalał
z Joem plan dnia. Nie musieli od nikogo odebrać koni
i postanowili, że całe przedpołudnie poświęcą włas-
nemu stadu. Mary nie wiedziała do końca, co to
oznaczało, ale wyglądało na to, że zajmie im to sporo
czasu.
Spostrzegła, że ta ostatnia noc zmieniła Joego, jakby
jeszcze bardziej wydoroślał. Był bardzo poważny i sku-
Naznaczeni 221
piony w sobie. Niezbyt skory do żartów. Wiedziała, że
już od dziecka musiał borykać się z problemami, które
go przerastały. Przerosłyby i niejednego dorosłego
człowieka, a co dopiero młodego chłopaka. Teraz
trudny problem dotknął również dwie młode dziew-
czyny Kathy i Pam. Obie były tylko nastolatkami.
Ona dobiegała już trzydziestki, a przecież ten okropny
napad pozostawił w jej psychice ślady, z którymi nie
potrafiła sobie poradzić. Za wszelką cenę należało więc
powstrzymać tego szaleńca, by nie uczynił jeszcze
większego zła.
Odczekała, aż Wolf i Joe zniknęli za horyzontem, bo
nie chciała przecież, żeby usłyszeli, jak odjeżdża samo-
chodem. Właściwie nie miała żadnego konkretnego
planu, zamierzała pokręcić się trochę po Ruth, stać się
widoczna dla mieszkańców. Miała nadzieję, że w ten
sposób uda jej się ściągnąć na siebie uwagę napastnika
i być może sprowokować go do kolejnego ataku. I co
wtedy? Tego jeszcze nie wiedziała; wiedziała tylko, że
musi być jakoś przygotowana, że nie może iść tak po
prostu na żywioł. Ktoś musi z nią współdziałać,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]