[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zmieszania.
 Co to znaczy  jak zwykle"?  popatrzyła na mnie przenikliwie.  Nie wydaje mi się,
aby jej stosunek do pana, panie Adamie, był czysto koleżeński. Czy ujawniło się to w jakiś
sposób również w treści tego snu?
 W pewnym stopniu. Ale nic szczególnego. Po prostu pocałowała mnie.
 A pan?
 Ja również. Ale to był po prostu przyjacielski, nic nie znaczący pocałunek.
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
 Nic nie znaczący?  odparła gniewnie.  W symbolice ma-rzeń sennych wszystko
może mieć znaczenie. Już to wykazał Freud. Czy pamięta pan, co poprzedziło ten pocałunek?
Pomyślałem, że jeśli powiem o róży, będzie się domyślała Bóg wie czego.
 Nie pamiętam  skłamałem i chcąc osłabić jej podejrzliwość, dodałem z pełną
szczerością:  Bardzo lubię Niewińska, jest dobrym kumplem, ale nic poza tym. Nie jest z
pewnością dziewczyną moich marzeń. A jeśli chodzi o pocałunek, to może być on również
symbolem pojednania. Pokłóciłem się z nią dziś rano i czuję się trochę winny. A dziewczynę
moich marzeń zna pani dobrze...
Nie podjęła tematu, lecz cel chyba został osiągnięty. Popatrzyła na mnie cieplej, sięgnęła
do siatki i wyjęła butelkę wermutu.
 Otwórz, inżynierze! Bądz mężczyzną  podała mi butelkę.  Ja przygotuję kolację. A
może masz jakąś słodką wódkę?  przeszła gładko na ty.
 Jest cherry-brandy.
 Zwietnie! Chętnie napiję się czegoś mocniejszego. Mamy sporo spraw do omówienia.
A gdybym się upiła, odprowadzisz mnie do domu.
Byłem zaskoczony propozycją i w pierwszej chwili nie wiedziałem, jak się zachować.
Chociaż swoboda i koleżeńska bezceremonialność, z jaką zaczęła się do mnie odnosić, bardzo
mi odpowiadała, znałem Stenię dostatecznie długo, aby podejrzewać, że kryje się za tym
jakaś nowa zabawa w kotka i myszkę, a co najmniej zamiar wystawienia mnie na próbę.
Ale jeśli nawet tak było, nie potrafiłem i nie chciałem narzucić innych reguł gry. Stenia
była po prostu sobą i taką ją kochałem, razem z jej kocim charakterem i niemożliwymi do
przewidzenia zagraniami. Teraz, gdy się już otrząsnąłem z koszmarnego snu, znów
znalazłem, się całkowicie pod jej urokiem. Była tak ładna i zgrabna, tyle było w niej
dziewczęcego wdzięku, a zarazem kobiecej dojrzałości, że nie mogłem oderwać od niej
wzroku, asystując jej również cały czas w kuchni.
Kolacja smakowała mi ogromnie. Pierwszy raz Stenia zaprezentowała przy mnie swe
umiejętności kulinarne i byłem nie tylko zachwycony, lecz i zaskoczony jej pomysłowością.
Wbrew zapowiedzi wypiła niewiele  zaledwie kieliszek cherry i trochę wermutu z wodą
sodową. W tej sytuacji i ja zachowałem dużą wstrzemięzliwość i dyskusja, dotycząca mojej
jutrzejszej wizyty na Pasteura, przebiegała na trzezwo. Niestety, poza ogólnym zaleceniem,
aby w rozmowach z naukowcami Okazywać sceptycyzm wobec własnych przeżyć
transowych i przyjmować bez sprzeciwu proponowane przez nich interpretacje, do żadnych
konkretnych wniosków nie doszliśmy i uznaliśmy oboje sprawę za wyczerpaną. Zagadki
myślaka w ogóle nie ruszałem, gdyż nie pasowała ona zupełnie do proponowanego przez
Stenię mego  modelu osobowości".
Wróciłem natomiast do sprawy, która w dalszym ciągu nie dawała mi spokoju: symboliki
dziwnego snu. Sprawa ta pasjonowała również Szycka, gdyż oświadczyła, że chętnie
podejmie się jego wykładni, prosiła tylko, abym jeszcze raz, tym razem możliwie
szczegółowo i w porządku chronologicznym, opowiedział jej, co mi się śniło. Gdy
skończyłem, miała już najwidoczniej gotową koncepcję, bo natychmiast przystąpiła do
 wykładu".
 Interpretacja tylko na pozór wydaje się łatwa  zastrzegła na wstępie.  Oczywiście,
można dopatrywać się w tym, co opowiedziałeś, prymitywnie prostej symboliki czy wręcz
naturalistycznych transpozycji konkretnych pragnień i obaw na obrazy widziane we śnie, ale
byłoby to wulgaryzacją zagadnienia. Zgadzam się z tobą, że twoja sprzeczka z Niewińska i
chęć pogodzenia się z nią mogła odbić się na treści marzenia sennego, lecz to zaledwie
pierwszy hipotetyczny punkt zaczepienia dla analizy. Pojednanie we śnie niekoniecznie musi
oznaczać dążenie do zgody. Może być wyrazem kapitulacji albo konsensu pozornego.
Pocałunek bywa czasem judaszowy. A więc symbolizować dążenie nie do pojednania, lecz
odwrotnie: podświadomą przed nim obawę.
Wyraznie czułem, że próbuje tendencyjnie naciągnąć wykładnię.
 To wykluczone  zaoponowałem.  Ja naprawdę chcę się pogodzić z Niewińska.
 Nie wiem. Może podświadomie tego nie chcesz. O co się po-kłóciliście?
 O ciebie. Jest chyba zazdrosna.
 Nietrudno zauważyć. Mnie też zrobiła awanturę. Jakieś dziwaczne zarzuty...
 Wiem. Wspomniała mi o tym. Ale ja ci wierzę, że nie chciałaś mi szkodzić.
 Mam nadzieję. Chciałam jak najlepiej. No, ale w ten sposób mamy klucz do całej
sprawy. W treści twojego snu są wyrazne przejawy ambiwalencji. Chciałbyś i nie chciałbyś
pojednania z Niewińska. Cenisz sobie wysoko jej koleżeństwo, a może nawet przyjazń, jesteś
szlachet-ny i nie chcesz robić jej przykrości, uważasz wzajemne gniewy za non-sens, ale
jednocześnie podświadomie zaczynasz się jej bać. Czujesz, że opętana zazdrością może być
niebezpieczna. Nie mówiąc już o tym, że mężczyzni bardzo nie lubią, gdy niekochane kobiety
narzucają się ze swymi uczuciami. Pojednanie może wzbudzić złudne nadzieje, a tego nie
chcesz. Czy w tej kłótni chodziło tylko o mnie?
 Nie tylko. Także o Chochołowską, no wiesz, o tę czarownicę.
 No tak... Po tym, co ta Chochołowska naplotła, wcale Niewińskiej się nie dziwię.
 Ależ naprawdę nic mnie z nią nie wiąże!
 Uwierzyłeś w jej magiczne praktyki. Podświadomie czujesz się winny zniknięcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl